Przez 9 miesięcy „urodziły się” tylko pytania …
PRZELEWICE
Po 9 miesiącach od pierwszego „przeciwnorkowego” alarmu w Przelewicach odbyło się w dniu 11 kwietnia spotkanie w Gminnym Domu Kultury podsumowujące ten okres a zarazem mające nakreślić przyszłe działania.
Magda Soska ze Stowarzyszenia „Przelewice – Wspólna Sprawa” na początku spotkania przedstawiła dotychczasowe działania „urzędowe”, które spełzły na niczym. Jak powiedziała ma nieoficjalne informacje, że prokuratura umorzy postępowanie dotyczące nieprawidłowości jakich dopuścił się w inwestor. Doniesienie w tej sprawie złożyły 204 osoby! Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Szczecinie uważa, że ilość azbestu była niewielka i nie ma o co się awanturować,a Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Szczecinie twierdzi, że nie ma potrzeby wykonywania raportu oddziaływania na środowisko. Powiatowy inspektor budowlany wydał decyzję o rozbiórce samowoli budowlanej, ale z wykonaniem czeka na rozstrzygnięcie sądowe. Wójt Kibała uzupełnia dokumenty żeby na nowo nałożyć karę za wycinkę drzew bo za pierwszym razem nie zawsze prawidłowo oceniono ich wiek, natomiast uchwała odnośnie sporządzenia planu zagospodarowania przestrzennego nadal nie trafiła pod obrady Rady Gminnej w Przelewicach.
Miesiące mijają, papierki wędrują z biurka na biurko, a mieszkańcy Przelewic nadal własnymi siłami bronią się przed fermą norek.
Norka gatunkiem inwazyjnym!
Obecnie największe nadzieje w rozwiązaniu problemu pokładane są w nowelizacji rozporządzenia ministra środowiska, w którym norka amerykańska ma być uznana za gatunek inwazyjny zagrażający rodzimej faunie, ale na taki zapis nie zgadza się ministerstwo rolnictwa kierowane przez PSL. Projekt został złożony w styczniu 2014 roku.
Obecny na spotkaniu poseł na Sejm RP Michał Jach (PiS) obiecywał ze doprowadzi do posiedzenia Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, podczas której zaproszeni mieszkańców Przelewic, Lipian, Jedlic czy Miedzynia będą mogli się wypowiedzieć i przedstawić swoje zdanie. Marek Kowalczuk z Przelewic przypomniał jednak posłowi, że taka deklaracja padła już w październiku zeszłego roku i przez 6 miesięcy nie doszło do zwołania posiedzenia tej komisji.
Poseł Michał Jach wielokrotnie deklarował też, że nie jest przeciwnikiem ferm norek, ale tych działających z poszanowaniem prawa i działających zgodnie ze wszystkimi obowiązującymi normami. Uczestnicy spotkania chóralnie odpowiedzieli, że w naszym regionie nie ma takich ferm dodając, że od kiedy wykreślono norkę amerykańską z wykazu gatunków inwazyjnych Polska stała się Eldorado dla ferm działających bez respektowania przepisów.
– Jestem przerażony stanem bezprawia w naszym kraju, który uwidocznił się na przykładzie ferm norek – mówił lekarz Jan Rusin – W Polsce nie ma ferm norek działających prawidłowo – dodał. Doktor stwierdził również, nawiązując do wypowiedzi M. Soski, że już jedno włókno azbestu może wywołać nowotwór, dlatego mówienie i niewielkich ilościach niewłaściwie usuniętego azbestu jest nieporozumieniem.
– W jakim kraju my żyjemy, bezprawie jest jeszcze chronione – mówił oburzony J. Rusin.
Co Polska ma z ferm norek?
Dlaczego minister rolnictwa chroni jedną gałąź a nie chroni innych? Dlaczego obstaje się za fermami mówiąc o miejscach pracy i pozwala na niszczenie ich kosztem innych gałęzi jak choćby pszczelarstwa czy hodowli ryb?
– Jeśli liczą się tylko owe miejsca pracy to pozwólmy rolnikom uprawiać marihuanę – powiedziała z przekąsem jedna z rolniczek – Wszyscy będą szczęśliwi! Ilość owych miejsc pracy na fermach norek również poddano w wątpliwość.
Innym poruszanym tematem były podatki, które są płacone przez hodowców od zadeklarowanych przez nich ilości zwierząt i nikt nie kontroluje ile faktycznie norek jest na danej fermie. Pytano dlaczego hodowcy tak boją się czipowania czy innego znakowania norek.
– Oczipujmy norki i będą pieniądze dla osób opiekujących się niepełnosprawnymi – argumentowali.
Mieczysław Mularczyk spytał Michała Jacha, mieszkańca Stargardu Szczecińskiego, czy nikomu nie przeszkadza ferma norek budowana przez Agrofirmę Witkowo w Lipce? Poseł niestety był całkowicie zaskoczony tym pytaniem i zaczął mówić o Lipniku, miejscowości koło Stargardu, obnażając swoją niewiedzę na temat ogromnej fermy budowanej w gminie Dolice. O tym jak groźna dla środowiska i dla mieszkańców może być ta ferma mówił Marek Kowalczyk przypominając wydarzenia sprzed kilku lat kiedy firma z Witkowa po polach rozlewała odpady poubojowe.
– Papier przyjmie wszystko ale czy gleba przyjmie? – padło skwitowanie z sali.
Czy wizyta Posła PiS w Przelewicach cokolwiek zmieni w życiu protestujących przeciw fermom norek mieszkańców nie tylko tej miejscowości? Czy posiedzenie Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi z udziałem protestujących w ogóle dojdzie do skutku?
– Dlaczego przez tyle miesięcy musimy zadawać pytania? – podsumował spotkanie Marek Kowalczuk.
oset
nic wizyta nie zmieni rządzący z PO-psl mają się dobrze
Zaproszenia dla PO i PSL na takie jest, ale czy znajdzie się ktoś to stawi czoła trudnym pytaniom z sali? Pomidorów jeszcze na krzakach nie ma, ale i tak jest się czego obawiać po tylu miesiącach igrania sobie z obywatelami.
Czyżby jedynym sposobem by zmienić ten chory stan, w którym tkwimy tyle miesięcy jest zrobić jak robią „oni” czyli płacić podatki, tak jak „oni” pracują dla nas?
Wszyscy politycy chcą tylko zaistnieć – niedługo wybory. Żaden w tej sprawie nie kiwnie palcem. Takich właśnie wybieramy do sejmu, senatu, radnych gminny i powiatowych. W kampanii obiecują wszystko, a później tylko czekają kiedy dieta wpłynie na konto.Dobrze by było komuś z rodziny załatwić dobrą pracę.
Pan Jach jest drugą kadęcję posłem i co zrobił dla naszego regionu-Nic i znowu kombinuje jak zdobyć głosy? żenada i wstyd!