Pyrzyce pachnące różami i walerianą
Ocalić od zapomnienia, to kolejny pomysł Stowarzyszenia Fabryka Dobrego Czasu. Tym razem Marta Hołownia i jej zespół, poszukują osób i ich rodzin, które prawie 70 lat temu przybyły na nasze ziemie. Zachęcamy do podzielenia się wspomnieniami o tym, czego nie znamy, chodząc po pyrzyckich ulicach. Jak tworzyli nową rzeczywistość pierwsi mieszkańcy po wojnie, opowiedzą również pani Jola i pan Antoni. Teraz krótko, ale już od kwietnia – zaczynamy współpracę nad spisywaniem relacji i filmem, który Ocali od zapomnienia.
Zaskoczyła mnie obecność pani Joli Chrzanowskiej, na spotkaniu w redakcji, bo dla niej czas jest łaskawy, a miała to być przecież opowieść o historii Pyrzyc, tuż po wojnie. Obecność naszego gościa, jak i fakt, że Pyrzyce tak pięknie pachniały różami, były niespodzianką. Tylko, co ma do tego waleriana? Na początku jednak, słowo o Panu Antonim.
Pan Antoni Burda, na spotkanie przychodzi również punktualnie, a kiedy zaczyna opowiadać o pociągu, który wiózł repatriantów ze Lwowa i okolic, można słyszeć prawie turkot i poczuć moc lokomotywy, ciągnącej pełne wagony w nieznane.
– Ale pani sobie wyobrazi, co to było! Na postojach kobiety rozkładały sprytnie sklecone kuchenki do gotowania, pachniało jedzeniem, dzieciaki biegały, potem jechaliśmy dalej. Po wielu dniach podróży, usłyszeliśmy, że dalej pociąg nie jedzie. Wysiadamy. I tak dotarliśmy do Pyrzyc, furmanką. Pyta pani, jak tu było po wojnie? No jak było, wszystko zniszczone, ratusz, kościół, nic nie było. Nie bałem się, byłem dzieckiem. To był 1946 rok. – wspomina Pan Burda
Powstrzymuję pana Antoniego, żeby nie ujawniał zbyt wielu ciekawych wspomnień teraz, bo Marta Hołownia, koordynatorka projektu wydumała coś, co zapaliło już wielu ludzi. A zachęca takimi słowami:
Stowarzyszenie zwraca się z wyjątkowym posłaniem do mieszkańców Pyrzyc i okolic. Los przygnał repatriantów,osadników i ich rodziny z różnych stron nie tylko Polski na tereny Ziemi Pyrzyckiej. Projekt OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA ma na celu powrót do wspomnień z tamtych dni. Chcemy utrwalić pamięć na taśmie filmowej i pozostawić dla innych pokoleń. Poszukiwani są ludzie, którzy podzielą się wspomnieniami i opowiedzą nam jak żyli, gdzie pracowali i co odbudowywali. Jak i gdzie się bawili. Apel skierowany jest do wszystkich mieszkańców Pyrzyc i okolic, aby namówili swoich znajomych, do wzięcia udziału w projekcie, który zakończy się w październiku 2014 r. projekcją filmu dokumentalnego.
Pani Jola powraca do swojej opowieści, o tajemnicy powojennego zapachu.
– Mnie tu wysłała mama, mówi, jedź do rodziny, zobaczysz jak jest i tak zostałam. Potem wszyscy już mieszkaliśmy we młynie. Jak pamiętam tamte lata, na ulicach było prawie zupełnie pusto, ale kiedy przechodziło się wzdłuż obecnej ulicy Mickiewicza, rosły tam łanami róże. Jak cudownie pachniało. W miejscu gdzie jest przejście na światłach, od urzędu na drugą stronę, kiedyś była tam na rogu apteka. Widać było zbombardowany teren, porozrzucane drobne kafelki i ceramikę. A wokół unosił się długo, długo zapach aptecznej waleriany. Były chwile grozy… – pani Jola macha ręką – Nie wiem, co to by było, gdyby nie lipa i drabina, które od drogi zasłaniały okno, a za nim stałam. Bandy też grasowały. Tak było…
Wiele można by słuchać o dawnych dziejach, bo każde kolejne zdanie zaskakuje, ale więcej zobaczymy i usłyszymy, gdy Mieszkańcy odpowiedzą na apel Marty i dołączą do grona osób, takich jak nasi goście, którzy będą chcieli opowiedzieć o historii nieznanej.
– Pani wie, to już jest za późno jakieś dziesięć lat – stwierdza na koniec spotkania Pan Antoni.
To nic…wcale nie jest za późno, bo Ci którzy spacerowali pyrzyckimi ulicami, tu się uczyli, pracowali, kochali, wychowywali dzieci, nie odeszli do końca, pozostaną dla nas i następnych pokoleń, w filmowej opowieści. Do niej, mamy nadzieję, dołączy wielu – wciąż pamiętających tamte trudne, ale i jak się okazuje, zwyczajne lata. Mimo traumatycznych wspomnień wojny, pozostał mocny duch.
Dziś posłuchamy ich wspomnień, by pamiętać. Może w przyszłości, za dekady, ktoś też upomni się o nasze historie, by znów kawał czasu dla potomnych – Ocalić od zapomnienia.
Anetta Głuchowska-Masłyk
kontakt: redakcja@pyrzyce.info
Naprawdę świetny pomysł. Może takie informacje wykorzystać w szkołach, albo jakiś pomysł na upominki, zamiast kwiatków i cateringu dla delegacji.
Bardzo świetny pomysł.Niewiele osób żyje z tamtych lat.Będzie trudno, ale życzę powodzenia Marcie.
Pewnie ze świetny pomysł. Jeśli jeszcze nieco pożyję to i ja będę mógł wspominać jako dinozaur wprawdzie nie 40.ale z lat 50.XX w. A wiem ho!ho!…dużo!
szkoda, że tak późno, mój tato tu przyjechał po wojnie jako dziecko, ale niestety każda droga kończy się u bram św. Piotra
Odkrywać karty historii poprzez fotografie i opowieści ludzi z lat zamierzchłych to interesujący sposób na ocalenie naszej lokalnej przeszłości. Świetny projekt. Już nie mogę się doczekać efektu końcowego-filmu.
Rezerwuję miejsce w pierwszym rzędzie 🙂
To jest dobry pomysł a znając entuzjazm pani Marty myślę, że uda się jej go zrealizować. Powodzenia.
pamietam pyrzyce z lat 60 tych gdy byy jeszcze nie zabudowane do konca ulice DABROSKIEGO 1 MAJA
a ja z lat 50 tych
Mój dziadziuś przyjechał na „Ziemie Zachodnie” jako młody chłopak, tutaj poznał babcię i zostali. Cudowni i kochani ludzie. Ponad pół wieku razem.
Jak ktoś pisze o swoim bliskim „dziadziuś” to jest bardzo sympatyczne;) A tyle zawiści i jadu gromadzi się na forum…
Mam nadzieję że ten film będzie prezentowany w pyrzyckim kinie na dużym ekranie, a nie w drugim obiegu, po cichu i bez potrzebnego zadęcia. Idea słuszna.