Małgośka powaliła na kolana
Mocny początek i roztańczony epilog. A miedzy tym wszystkim kultowe rockowe hity. Organizatorzy i wykonawcy koncertu ROCK and ROLL is KING mogą być z siebie zadowoleni. Wyszedł im świetny, energetyczny recital o którym mówić się będzie przez długi czas.
Rock and Roll od początku powstania był muzyką nieokiełznaną, zaskakującą, dziką i pełną energii. Taki też był koncert poświęcony temu gatunkowi, który odbył się 5 października w Pyrzyckim Domu Kultury. Po wielkim sukcesie ubiegłorocznego „THE BEATLES 4EVER”, niemal ten sam skład tym razem postanowił uhonorować gatunek muzyki zwany Rock and Rollem. Temat rzeka lecz koordynator tego projektu Łucja Szutkowska postanowiła z tysięcy utworów wyeksponować te , które jej zdaniem ukazują charakter i klimat lat 60-tychi 80-tych. Na początek wszyscy wykonawcy uderzyli pełną mocą utworem „Rock and Roll the Music”, napisanym przez Chucka Berry’ego a śpiewanym niegdyśprzez brytyjski zespół The Beatles. Potem „Rock Around the Clock”- Billego Haleya. I tu pierwsze zaskoczenie, wyśmienita solówka na trąbce Szymona Porowskiego ze szczecińskiej formacji Jaw Raw. Kolejne utwory płynęły jak na fali , „Walk of Life” z repertuaru Dire Straits, „I Feel Good” -Jamesa Browna a po nim nasz kultowy przebój ”Ale w koło jest wesoło „Perfektu.
ZOBACZ WSZYSTKOreklama
Jak rozpędzona lokomotywa
Z utworu na utwór koncert nabierał tempa i rozmachu. Każda kolejna piosenka to podwaliny rock and rolla. Jednak prawdziwe wyznanie miłości do tej muzyki miało dopiero nastąpić. Uczyniła to na oczach pełnej widowni Marta Banasiuk w utworze „I Love Rock and Roll”. Tak jak przed laty Joan Jett, tak teraz usłyszeliśmy te drapieżne dźwięki, mocne uderzenie i gitarowe riffy. Podobna energia zaiskrzyła w „Satisfaction” Stonsów a to dzięki świetnej interpretacji Kacpra Romana i grupy Jaw Raw. Na liście interesujących interpretacji pojawił się też Adrian Augustyniak w „Blues and Shoes” Carla Perkinsa. Utwór o błękitnych zamszowych butach bardziej spopularyzowany przez Presleya, uważany jest za jedną z pierwszych piosenek stylu rockabilly, łączących elementy bluesa, country i muzyki pop. Adrian Augustyniak i Krzysztof Wojtasik niepodważalnie oddali klimat muzyki początku lat 60-tych. W programie koncertu obok ikon rocka pojawiły się też utwory grup które zaznaczyły się tylko jednym mocnym przebojem i zniknęły w mrokach muzycznych dziejów. Takim przykładem może być grupa Dion & the Belmonts czy the Rubettes. Pierwszych w utworze „Runarcund Sue” przypomniała Marta Łagiwczyk z grupą YOUNG STARS , natomiast „Sugar Baby Love” Rubettsów z popisową wokalizą odświeżył wspomniany wcześniej (w bardzo dobrej formie) Kacper Roman. Kolejną niespodziankę tego koncertu przygotowała ponownie Marta Banasiuk. Najpierw „I Love Rock and Roll” teraz „Ain’t No Sunshine” Billi Withersa. W obu przypadkach publiczność prosiła wokalistkę o bis. Również dużym zaskoczeniem był występ duetu Monika Mirowska i Szymon Porowski. Monika z przeziębionym gardłem i Szymon nie w pełni znający tekst utworu „Fever”. Ten układ wydawał się skazanym być na porażkę. A jednak. Znakomity aranż, pełna napięcia gitarowa narracja Krzysztofa Wójcika i wokale uroczego (co by nie mówił) duetu sprawiły, że piosenka zabrzmiała charyzmatycznie i zasłużyła na kolejny bis tego wieczoru. To jednak nie był koniec muzycznych uniesień.
Zachwyt i niedosyt
Prawdziwe oczarowanie miało dopiero nastąpić z chwilą wejścia na scenę Katarzyny Świątek. Jej interpretacja „Małgośki” znanej z wykonania Maryli Rodowicz, powaliła niemal wszystkich na kolana. Rockowa aranżacja, wokal, ruch, prezencja, to wszystko sprawiło, że widownia zamarła. Trzeba było kilku następnych utworów aby Świątek zaśpiewała po raz kolejny, już na samo zakończenie spektaklu. Rozczarowań wielkich nie było, acz kilka niedosytów – i owszem. Świetnie rozwijały się „Schody do nieba – Stairway To Heaven” Led Zeppelin. Nabierały barwy i klimatu i raptem posypał się tekst. Na szczęście zeppelinowski mega kawałek wybrzmiał do końca tak jak wielu oczekiwało. Zabrakło też kolejnego utworu w wykonaniu Cantus Delicium. Może bardziej ostrzejszego niż to do czego Cantus nas przyzwyczaił. Mimo to wysłuchanie w ich wykonaniu „Java Jive” z dyskografii Manhattan Transfer, sprawiło prawdziwą przyjemność. Można by dyskutować nad długością koncertu. Usłyszeć można było głosy o skondensowaniu wykonawców ale to w tej chwili rzecz drugorzędna. Przede wszystkim należą się duże brawa i podziękowania dla pyrzyckiej zdolnej i kreatywnej młodzieży. Dzięki niej tego wieczoru niemal trzysta osób bawiło się wyśmienicie.
Romuald From Fijałkowski
Warto przychodzić na takie koncerty i dobrze że trafiają do dużej publiczności. Brawo!!!
Nie przeziębionym. A zapaleniem krtani. W środę jeszcze Monika nic nie mogła powiedzieć 😛
za to w piątek powiedziała, nawet zaśpiewała i to jak…
owszem,koncert był super tylko miło by było gdyby na takie koncerty wpuszczano ludzi od 15 roku życia,nie to,że mam coś do dzieci,tylko miałam okazję siedzieć koło dwójki dzieci w wieku 8-9 lat,które najwyraźniej nudziły się na tym koncercie i przeszkadzały innym,zastanawiam się gdzie są w takim przypadku rodzice i podziwiam gdyż koncert skończył się dosyć późno ale z drugiej strony to najlepiej pozbyć się dzieci z domu na ponad dwie godziny i mięć święty spokój to najlepszy pomysł,bardzo bym prosiła o przychylenie się do mojej prośby
Gratuluje koncertu, ale dlaczego znowu sceneria w kolorze czarnym. Przecież nie każdy koncert czy uroczystość musi być w tej samej, ponurej oprawie graficznej. A tym bardziej, że do tego tła jest tak mizerne oświetlenie. Muzyka i pomysł SUPER, scenograf pilnie potrzebny. Pozdrawiam
Pilnie potrzebne to są pieniądze, ciężko sznurkiem i motyką porywać się na księżyc.(często prywatnym sznurkiem)Dotacja niemal zerowa, wynagrodzenie pożal się Boże i nie na czas… Szkoda gadać.
Zawsze można pracę zmienić panie Scenograf. Jest tyle pięknych zawodów…
Wybekał pan Jacek ignorant. Idź jutro na imprezę kościelną w PDK zobaczysz jaka będzie scenografia. Byłem z dzieckiem na próbie i widziałem. A jeśli chodzi o te wypłaty w PDK to dowiedziałem się , że ponownie minął termin a oni nie mają pieniędzy.
Drudi koncert super przygotowany przez P. Szutkowską , pomyśleć tylko strach że ta Pani pracuje za minimum socjalne – wstyd Pani Dyrektor i Panie Burmistrz Olech, poprostu wstyd.
P.S. to jest jak z piłką nożną – dajcie z siebie wszystko a my wam nie bój się. SZOK!!!!!!!!!!
Nie tylko pani Szutkowska ale wszyscy pracują w PDK za minimum socjalne oczywiście oprócz osoby która ma największą wiedzę czyli panią dyrektor.
jak się nie podoba to można pracę zmienić. Na ich miejsce przyjdą inni.
Jacuś zapraszamy. Składaj CV w sekretariacie i zabieraj się do pracy. Scenografia czeka. O płacę się nie martw i tak nie dostyaniesz na czas.
Człowieku kto? Lepiej wykształceni? Czy ktoś inny?
Ciekawe czy pani dyrektor ma na czas płacone czy tak samo jak pracownicy.
Ciekawi mnie kto by taki fajny koncert przygotował jakby pani Łucji nie było…
…następna pani Xksińska. Spoko
zawsze tak jest że sukces ma wielu ojców a porażka jest sierotą
Nigdy Łucja nie pominęła osób które z nią współtworzyły koncert
W uzupełnieniu
Senografia jaka kasa taka scenografia I tak tylko dzięki zaangażowaniu Romka cos na scenie było ze scenografii. Ludzi proszę zgłębić temat by się wypowiadac Tak jest we wszystkich tematach i sprawach poruszanych nie znacie problemu to sie nie wypowiadajcie.
straszna lipa ten koncert
Zrób nawet gorszy, ale zrób!
Masz rację Anonim. Ewicz niech się bierze do roboty.
Ewicz – zrób lepszy 😀
Ty Jacek Ty chyba w życiu nie byłeś głodny, bo czytam jak to tego zmienić tamten nie zastąpiony a co Ty potrafisz Cwaniaczku, że tak pyszczysz. Jak czytam Twój tekst to myśle że masz 20 lat i 25 stażu pracy. pozdro
Nie ma to jak ludzie z pasją.
Pasja jest w życiu najważniejsza, dodaje blasku do szarej rzeczywistości, pozwala myśleć o jutrze. Dobrze jest mieć w życiu pasję. Ale nie ma nic gorszego jak ludzie z tzw. pasją wykorzystujący innych do osiągnięcia swoich celów. Żenada.Dzięki takim ludziom na początku jest ciężko ale potem stajemy się silniejsi.