Fotoszoki i inne pyrzyckie wieści
Na odcinku od Baszty Sowiej do Baszty Lodowej murom zagraża szczególna dewastacja. Z jednej strony ogródki działkowe i brak nadzoru. Na skarpach, tuż przy zabytkach, działkowcy wykorzystują każdy metr ziemi. Z drugiej strony naturalny proces i czas, robi swoje.
Stan murów jest katastrofalny – mówi burmistrz Jerzy Marek Olech, po oględzinach. – Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznało 400 tys zł na renowację murów, złożyliśmy wniosek o kolejne 30 tys zł do konserwatora zabytków, i kolejny wniosek do Urzędu Marszałkowskiego o 20 tys zł, w sumie pozyskanych jest 450 tys. Ze swej strony musimy dołożyć drugie tyle , żeby te środki otrzymać, bo one są przyznane. Jeżeli tych pieniędzy byśmy nie znaleźli, stajemy się mało wiarygodni jako Gmina, dla podmiotów finansujących.
W zmianach do budżetu, przygotowanych na sesję 24 czerwca, Rada Miejska przegłosowała i ujęła się za propozycją burmistrza. Radni, słysząc, że będą współwinni postępującej dewastacji zabytkowych murów, zostali postawieni…pod murem.
* * *
Na terenie, przy kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, trwają prace konserwatorskie. Odsłoniły one fragmenty XV wiecznej architektury. Stare piwnice, znajdujące się kilka metrów pod powierzchnią ulicy, raczej skarbów nie kryją, są jednak dowodem wielowiekowej tradycji. – Skarbów i podziemnych przejść pod kościołem nie znaleziono, chociaż wiele osób twierdzi, że takie tutaj są. Być może, ale ja nic o nich nie wiem – mówi proboszcz. Na potrzeby odkrywki, przy ulicy Kilińskiego, wycięto kilka drzew. Prace potrwają jeszcze jakiś czas.
* * *
Z dnia na dzień, w parku im. Matysiaka, wysuszone jodły, nagle powróciły do życia, a potem znów opuściło je życie. Przyroda takich zjawisk nie zna, a nowe sadzonki pojawiły się za sprawą urzędników, którzy zwrócili uwagę komuś, kto dostarczył poprzednie drzewka, w zamian za dokonaną, wycinkę starego drzewa. Nowe jodły, z bliska wyglądały identycznie, jak poprzedniczki przed agonią. Po kilku tygodniach, znów nie ma nadziei, że pyrzycka urodzajna ziemia, pozwoli im przyjąć się w parku. I tak do skutku? A może ktoś z mieszkańców, ufunduje rodzimy gatunek, który przyjmie nasza ziemia? I oczywiście urzędnicy odpowiedzialni za stan zieleni na ternie parku.
* * *
Obchodząc miasto, nie można ominąć jego peryferyjnych ulic. Droga za Niepodległości, w stronę starej oczyszczalni, czyli obecnej przepompowni ścieków, jak informują znaki jest – monitorowana. Nie tylko jeden wypalony słońcem znak stoi przy drodze – nie zaśmiecać, nie wyrzucać gruzu. Niestety, nie wszyscy wierzą w skuteczny monitoring i ostrzeżenia. Sterty gruzu, mijają też kierowcy firmy, która przecież dba o porządek – czyli PPK. Ciekawe też, jak długo zalegają śmieci od strony ogrodów, zanim zostaną uprzątnięte.
* * *
Na ścieżce rowerowej nowość – stojaki na rowery i granitowy, pamiątkowy kamień. Choć mijam okolice codziennie, nie widziałam, by „zacumował” tam jakikolwiek rower. Trzeba mieć nadzieję, że nie będzie też chętnych na odcumowanie stojaków, a punkt skupu złomu, nie przyjmie takich elementów.
.
* * *
Co do rowerów, pisaliśmy ostatnio o pewnym pasjonacie, który ma plany, by objechać rowerem świat. Wierzymy, że wystarczy sił. Jednak jak zauważył Paweł Burda, nie zawsze dobra kondycja pozwala mu zakończyć zaplanowany etap podróży. Koleżanki i koledzy wybrali się na daleką wyprawę, zważywszy termin jej rozpoczęcia i zakończenia oraz dystansu 287 km. Pyrzyce – Berlin. Dziewczyny dojechały do Berlina samochodem, a dzięki Gosi i Markowi Sosnowskim, którzy jak niewielu – znają to miasto, zwiedziły je rowerem. Jak mówił Mirek Zarębski, trasa była trudna i wyczerpująca, ale chłopakom się udało: Romkowi, Mirkowi i Markowi. Berlin rowerem? Tak, a zadowolenie widać na zdjęciu. Co na to nasz kolega Paweł? Jak twierdzi, tempo było mordercze, wybrał więc…Barlinek.
* * *
Na łąkach, przy rowach m.in. w okolicach Rokit, Parnicy oraz przy drogach, pojawiła się bardzo niebezpieczna roślina. O jej złej sławie przekonały się osoby, nieświadome skutków kontaktu, które kończą się poważnym poparzeniem. Niestety, deszczowa wiosna i początek lata, tylko pomogły ekspansywnej roślinie, której łodygi sięgają nawet 4 metrów.
Na terenie Polski jest kilkaset stanowisk barszczu Sosnowskiego i barszczu olbrzymiego. Ludzie mogą nie znać tej rośliny lub nie wiedzieć jak ona wygląda. Jest zarówno niebezpieczna dla ludzi, jak i zwierząt. Do naszego kraju została sprowadzona w latach 70-tych, jako pasza, jednak jego liście zawierają substancję toksyczną furokumarynę i kontakt z nią powoduje poparzenia i trudno gojące się rany oraz blizny. ( Na podstawie barszcz.edu.pl, zdjęcia Rokity, Parnica)
* * *
Na liście niezbyt bezpiecznych miejsc, znajdują się okolice ulicy Młyńskiej. Nie zabezpieczone rynny, wiszą na starym budynku. Kolejny wietrzny dzień lub silne opady na pewno „pomogą” uporać się z zagrożeniem, ale jeśli ktoś będzie akurat przechodził, czy przejeżdżał ulicą? W tamtych okolicach także mieszkają ludzie.
* * *
Notorycznie, na zakręcie pomiędzy budynkiem Spółdzielni Mieszkaniowej, a Zabytkową, parkują kierowcy, mieszkańcy pobliskich bloków. Rozumiemy, że nie ma miejsca, jednak sami możecie znaleźć się w sytuacji, kiedy ścinający zakręt od strony Netto, inni kierowcy, mocno utrudnią wam wyjazd. Co zrobić, kiedy brak jest jednak wyobraźni? Patrole Policji i Straży Miejskiej, mają chyba uprawnienia, by rozwiązać ten problem.
* * *
Pyrzyckie Spotkania z Folklorem wróciły do centrum miasta. Występy oglądali mieszkańcy tak z ławek, jak i z chodników, ale największym uznaniem cieszyły się miejsca w „loży”, na balkonach bloków przy ul. Kilińskiego. Nawet w miniony weekend gawrony upatrzyły sobie dogodne miejsca na spadzistym dachu kościoła. Czyżby obserwowały coroczną zabawę? Jednym z ciekawszych spostrzeżeń, podczas występów egzotycznego zespołu z Indonezji,była opinia pana Remka K. – Oooo, teraz to już nawet Cejrowskiego nie potrzeba.
Czyli… chyba się podobało.
Anetta Głuchowska-Masłyk
Lekkie sprostowanie, XV wieczna architektura znajduję się przy tzw. „duży kościół”, czyli pod wezwaniem św. Ottona 🙂
W Pyrzycach nie ma kościoła św. Ottona 😉
Św. Ottona to jest parafia, a nie kościół. Za „Młoda” jesteś, by to wiedzieć 🙂
Niczym Stajan i jego „Spacerkiem po Pyrzycach” 😉
niech pani pisze.te sprawy.ciagiem to sie znawcy nie beda przypie….c. ja nie widze innego podobienstwa poza forma. A lekkosc i dowcip z jakim pani pisze.jest bezkonkurencyjna.
Chyba jednak sa to informacje nie z miasta. tylko z gminy. Dobtze by tak bylo.
Fatalnie wygląda ten obiekt na Młyńskiej. Może czas najwyższy by ten nowy właściciel coś tam zrobił, a nie sprawiał, że to tak niszczeje ;/
Pani Anetto, po pierwsze, PPK to Przedsiębiorstwo i utrzymuje sie z własnej pracy, czyli to miasto (gmina) ma zlecać mu roboty porządkowe. Syf wszędzie ale na gospodarkę komunalna nie ma pieniędzy podczas gdy finansuje się to co zadziała dla burmistrza pozytywnie (vide: inwestycja na Placu Ratuszowym.
Po drugie, mur jest wychylony w stronę ogrodów (ogródkowi cze notorycznie i be sankcji podkopują sie) także do Baszty Prochowej. Tam grzmotnie lada dzień. Efekt wieloletnich zaniedbań, ale mamy pieniądze na figle migle, dyplomy,kwiatki, listy dziękczynne…
Po trzecie, na styku ścieżki rowerowej z ul. Ciepłowniczą ustawiono dwie metalowe tablice z napisem o identycznej treści a na dodatek taka sama treść mamy tamże na ładnym kamieniu, która by wystarczyła. Marnotrawstwo ewidentne podobnie ja owe stojaki na rowery tamże. A na dodatek fajne żywopłoty posadzone wzdłuż ścieżki zanikły w gąszczu chwastów i nie maja szans na trwanie, podobnie jak kilkanaście wyniosłych drzew posadzonych wzdłuż ulicy od ścieżki po mostek na Czarnej Strudze (przy Shermanie)z których tylko kilka posiada ślady życia. – To tylko kilka dalszych uwag po moim „spacerku po P.”
Czy z tą parzącą rośliną było tak że PGRy sprowadziły ją w celu robienia z niej pasz a później okazało się że to niebezpieczna roślina?
Barszcz przy drodze za Rzepnowem w kierunku Starego Chrapowa i w okolicy strasznie dużo tego
Rzepnowo-Stare Chrapowo-Żabów najwięcej tego tam widziałam. Może to PGR w Żabowie coś z tym robił? Może jakiś artykuł o tym?
Nie sprowadziły to jest prezent od ruskich jako pasza.
No to może i prezent od ruskich ale wiem że mieli z tego robić paszę. Chyba kiedyś obiło mi się o uszy że dawno temu usuwali to ale to i tak wróciło.
to polscy „naukofcy” sprowadzili a nie żaden prezent od ruskich. Za małolata robiło się z tego rurki do strzelania z bzu i jakoś nikt się nie poparzył to chyba tylko dzisiejsze chorowite dzieci, pasione na „zdrowej” żywności i trzymane pod kloszem mogą się poparzyć, ten barszcz jest w PL od dobrych 50 lat a tu nagle takie halo jakby to wczoraj nagle wylazło
To już za PRLu było głośno że parzy i były przypadki poparzenia.
Będą programy unijne , można sięgnąć po to, żeby opanować gatutnki ekspansyjne. To jest faktycznie straszna roślina, kiedyś rosła koło pałacu w Przelewicach, ale jakoś wyplenili.
a gdzie skladać jakieś powiadomenia o rosnacym barszczu Sosnowskiego-roślina rozprzestrzenia sie niebezpiecznie szybko i mozna je juz zauwazyć na terenie prywatnych ogrododów .mimo walki podjętej z tą roslina to ludzie sa na przegranej pozycji żaden srodek wczesniej uzyty do wypalenia barszczu okazał sie zasłaby i szkoda było wysiłku-moze ktoś wie cos na tema tego zagadnienia wiecej kto np.w gminie zajmuje się tym zagadnieniem i mozna uzyskac pomoc w walce z ta roślina zagrazajaca naszenu bezpieczenństwu
jak to gdzie – do sosnowskiego skoro to jego barszcz, niech go zabiera :).
bardzo ciężko sie to czyta, pisanie nie jest pani powołaniem
A pana powołaniem, nie jest czytanie;)
To nie czas dewastuje mury tylko nieudolna władza, i pseudo urzędnicy którzy się uaktywniają ale tylko w 1 dniu w roku w dniu Samorządowca bo są balety.Czuwaj!!!