Tam, gdzie nogi poniosą
W Skalistym Jarze Liebberta należy ostrożnie stawiać kroki. Nie da się skakać z kamienia na kamień po ulewie, która w kilka minut zebrała całą wodę z opadów w korycie wąwozu. Około 35 km od Pyrzyc, zanurzamy się po kostki w wodzie, w krainie wyciosanej jarem, porośniętej bukami, wiekowymi świerkami i modrzewiem. Zieleń nad głową, czyni wiosnę soczystą i bujną. Gdyby nie krótka droga, przez Przelewice, Jesionowo, potem tylko do Równa i w lewo na parking za starymi ruinami kościoła, wydawać by się mogło, że to odległe góry.
Skalisty jar stał się natchnieniem botanika Libberta z Lipian, który już w latach 30-tych XX wieku opisał dokładnie florę i cuda przyrody spotkane w 700-metrowym wąwozie. Kiedyś był to Wąwóz Trzech Skałek, nazwa nawiązywała do największej atrakcji tego miejsca, zlepieńców wapienno – piaskowe rozrzucone na wzniesieniach. Nie pchał ich przed sobą topniejący lodowiec ostatniej zimnej epoki, choć w wąwozie można znaleźć również głazy narzutowe, ale stworzyła je natura ze żwirów, piasków i spoiwa wapiennego. Trasa wiodąca przez jar jest łatwa do przebycia o ile wcześniej deszcze nie rozmyły podłoża. Jeśli pada szeroki parasol liściastych drzew zasłania go i dodaje tajemniczego mroku.
Wokół Jaru można się poruszać rowerem po licznych trasach doliny rzeki Płoni, pieszo jednak znacznie łatwiej znaleźć ścieżki wśród mokradeł, które poprowadzą aż do drogi wiodącej ku wiejskiej osadzie Niepołcko. Niedaleko już Barlinek. Same wrota wąwozu nie zwiastują niczego wyjatkowego, szczere pole, tablica z informacją, że jesteśmy na terenie rezerwatu i …schodzimy w dół.
Coraz ciszej słychać głosy pobliskiej wsi, traktory w polu i szczekanie psów. Jeden z nich bezgłośnie odprowadza nas do samych zielonych wrót jaru i co chwilę pojawia się na wzgórzach, niczym biały strażnik tej dziczy. Znów pada. Wąską i śliską ścieżyną, między świerkami, wspinamy się wyżej. Na granicy gór i płaskich pól dostępu bronią kolczaste jeżyny i ciernie dzikiej tarniny. Po chwili najpiękniejszy widok na dolinę Płoni z góry przykuwa inny wspaniały dar wąwozu. Co za grzyby rosną tu w kwietniu? Trudno uwierzyć, ale to smardze, cała polana usiana jest falistymi stożkami na grubych, białych nogach. Pachną trochę grzybami, trochę orzechami. Są pod ochroną. Ale nie ma zakazu fotografowania.
W dół zjeżdżam na trekkingowych butach, ale nie sposób buntować się przeciw naturze, ląduję na samym dole, i już nie ma śladu po rzece, która rozpuściła się w dywanie zeszłorocznych liści i mchu. Robi się w końcu płasko, koniec jaru, zaczynają się mokradła i kolejny dopływ Płoni. Tylko zwalone pnie starych drzew prowadzą do twardej ścieżki. Jest! Widok pustej puszki zawsze oznajmia jakąś drogę. Docieramy do bruku, potem kolejna górka i zagrodzony teren źródlisk oraz ujęcia wody pitnej. Źródełka wybijają na całej górze, po drugiej stronie, a przed oczami daleka dolina. Stąd widać Żydowo, tu rosną w parku osobliwości dendrologiczne, jak: dęby szypułkowe, choiny kanadyjskie, szupin japoński czy karagana syberyjska. Miało też Żydowo tajemniczą historię, która dała początek filmowi „Czarne chmury”, a prawdziwy bohater tej historii to Christian Ludwig von Kalckstein, ścięty za zdradę w 1722 r. w Kłajpedzie.
Komu nie straszny brak wymalowanych szlaków i odgłosów miast, ten może odwiedzić Skalisty Jar Libberta i wejść w malowniczą Dolinę Płoni, by nie tylko cieszyć się widokami, ale posłuchać glęgoru żurawi i obejrzeć kwitnące niedaleko skał endemiczne rośliny – obrazki plamiste.
Wrócić można tą samą drogą, ale trzeba bardzo uważać, by nie zostawać po zmroku, bo jak mówi legenda, na skale zwanej Czarcią Kazalnicą staje diabeł i daje wskazówki niecnemu bractwu, jak szkodzić i kusić ludzi. Potem, przy drugiej skałce – Diabelskiej Bramie, czarty przechodzą do ludzkiego świata. Na wszelki wypadek, opuszczamy Jar Libberta, i to sporo przed zmrokiem.
Anetta Głuchowska-Masłyk
ta aneta maslyk niema co robic tylko bzdury pisze za robote sie wezmie i niech opisuje pyrzyce i ludzi
niema? inteligencie, sam weź się za robotę.
Zastanów się co piszesz??
Ciekawe gdzie ty pracujesz??
Nigdzie, jak Kiepski.
Daj ludziom działać i podziwiać. Rozumiem, że twoja pasja to alkohol i patologia ;/;/
bolek,co w tych informacjach ci się nie podoba.Mieszkam ponad pół wieku w Pyrzycach i dziś dowiedziałam się o takich skarbach blisko Pyrzyc.DZIĘKI PANI ANETO.
ty pyrzyczanka wes sie polusz i wyspij a nie pieprz gupot razem z anetom
Kiedyś na pewno się tam wybiorę 🙂
Pani Anetto, ładnie Pani pisze o swych wycieczkach. Tekstem zainteresowałem speca od turystyki w Barlinku. Podziwia. A może więc zdoła się Pani wybrać 15 maja z naszym UTW po trasie Barlinek-Danków-Strzelce-Mierzęcin-Bierzwnik-Choszczno?
Krzysztof Kłosowicz 6 kwietnia 20:09:
Przeczytałem Panie Edwardzie – dziękuję. Ciekawie napisane.
Historia komentarzy
Edward Rymar 6 kwietnia 20:00
Panie Krzysztofie, koniecznie zajrzyj Pan do tego co pisze moja znajoma po wizycie w dolinie górnej Płoni: http://pyrzyce.info/blog/2014/04/06/tam-gdzie-nogi-poniosa/
Krzysztof Kłosowicz 6 kwietnia 19:20
Wiosenny, niedzielny spacer. 6.04.2014.
Zobacz post na Facebooku – Edytuj ostawień
Bardzo się cieszę. Jest wiele miejsc, o których również Pan pisał wiele lat temu, Zeszyty Pyrzyckie były swego czasu „bazą wypadową” i przewodnikiem, tak historycznie, jak i turystycznie. Na pewno chętnie na wycieczkę;) A następną historię z brodzenia po mokrej glinie, w poszukiwaniu energii bliskich miejsc, poświęcę dolickim kurhanom.
Pisanie pełne ozdobników i gadżetów. Trochę o takim zapomnieliśmy i dlatego nie wszyscy potrafimy to zrozumieć
Zwykłe miejsce, a jakby z bajki. gagri3 nie rozumiesz? Bo takie miejsca nie są dla takich jak ty, pewnie najbardziej lubisz wozić się z kolesiami albo żłopać piwsko przed tv. To jest wtedy prosty i zrozumiały język.
Malwinko chyba nie zrozumiałaś wypowiedzi gagri3. Niepotrzebny ten atak!
Po prostu wiosna, słoneczko i wszędzie ładnie, nawet jak Pani chodzi po chaszczach. Ja się boję robactwa i kleszczy, ale zdjęcia i tekst bardzo fajne. Nawet nie słyszałam o takim miejscu.
Ale super spacer na weekend. Ciekawe jaka będzie pogoda w tym tygodniu, bo na pewno się wybiorę, ale widziałam z mapy że można dojechać tam z Pyrzyc różnymi trasami.
Bardzo przyjemny tekst. Dziękuję Autorce. Miło poczytać o pięknie naszego otoczenia (małej ojczyzny). Jednak jeśli czyta się komentarze to wydaje się, że „polactwo” z ludzi wychodzi.