Zerówka na „łapu capu”?

         Bez umów z rodzicami i wymaganych zezwoleń z początkiem września w Pyrzyckim Domu Kultury de facto rozpoczęła działalność „filia” przedszkola „Promyczek” dla sześciolatków. Gdy sprawa wyszła na jaw zaczęto szukać winnych. W poniedziałek 10 września odbyło się w tej sprawie spotkanie burmistrza Pyrzyc Marka Olecha i wiceburmistrz Marzeny Podzińskiej z rodzicami dzieci, dyrektorką Przedszkola Niepublicznego „Promyczek” Mariolą Kosowską oraz Anną Łuszczyk dyrektorką Pyrzyckiego Domu Kultury (PDK).

        W maju 2012 roku dyrektorki uzgodniły, że sześciolatki z przedszkola będą na kilka godzin przychodziły do domu kultury na zajęcia. Niestety paniom nie udało się później spotkać żeby ustalić dodatkowe szczegóły, nie została też podpisana żadna umowa.

        Na spotkaniu w dniu 10 września dyrektorka „Promyczka” przyznała jednak, że nie było mowy o tym by w PDK miało być przedszkole, ponieważ na działalność dydaktyczną ma odpowiednio przystosowaną placówkę, a w wynajętej sali mogłaby prowadzić usługi opiekuńcze. Miała też świadomość, że pomieszczenie nie będzie udostępnione na wyłączność. Po południu odbywać miały się w nim inne zajęcia.



ZOBACZ WSZYSTKO
reklama 


        Sala została odmalowana, przywieziono przedszkolne mebelki; stoliki, krzesełka, szafki. Od 03 września rodzice zaczęli przyprowadzać do domu kultury dzieci, które przebywały tutaj kilka godzin, jadły posiłki, myły zęby, korzystały z szatni i ogólnodostępnej toalety. Praktycznie funkcjonowała tutaj „zerówka”. Kiedy informacja o tym dotarła do Urzędu Miejskiego nakazano dyrekcji przedszkola opuszczenie sali.

         Burmistrz Pyrzyc Marek Olech podczas spotkania zarzucił Annie Łuszczyk, że nie miała upoważnienia żeby podpisać z przedszkolem umowę na wynajem pomieszczeń. Dyrektorka broniła się tłumacząc, że jeśli sala nie jest wynajmowana na wyłączność to nie musi mieć pozwolenia. Powiedziała też, że w dalszym ciągu nie widzi przeszkód żeby dzieci przychodziły do PDK na zajęcia, natomiast nie może tutaj być przedszkole.

        Wiceburmistrz Marzena Podzińska tłumaczyła natomiast rodzicom, że przepisy zobowiązują dyrektorkę przedszkola żeby zgłosiła fakt przebywania dzieci w domu kultury do sanepidu czego nie dopełniła. Potwierdziła też, że oddział przedszkolny nie mógłby tu funkcjonować gdyż nie można zmienić przeznaczenia użytkowania budynku chociażby ze względy na środki unijne pozyskane na jego modernizację.

        – Jeśli dzieci by przychodził na zajęcia, na kilka godzin nie musi być zgody, bo siedzibą byłoby Jana Pawła II a w tym przypadku tak nie jest – wyjaśniała wiceburmistrz M. Podzińska.

         Dyrektorka „Promyczka” w poniedziałek 10 września br była zdecydowana przenieść dzieci do budynku przy ulicy Jana Pawła II, rodzicom jednak bardziej podoba się pomieszczenie w domu kultury i nie chcieli zrozumieć, że budynek nie jest przystosowany do prowadzenia w nim przedszkola. Gdzie ostatecznie podzieją się sześciolatki jeszcze nie wiadomo.

        Okazało się jednocześnie, że sami rodzice też powinni uderzyć się w pierś. Przyprowadzali bowiem dzieci do domu kultury i pozostawiali je nie wiadomo pod czyją opieką. Nie mają żadnych dokumentów, żadnych umów, potwierdzających, że ich dzieci są zapisane do „zerówki”. Wątpliwość czy spełnione są wszystkie formalne warunki miał tylko jeden z rodziców.

Artur Kuca